Dewaluacja kredytu sprawia, że choć nominalna wielkość raty się nie zmienia lub nawet lekko rośnie, jej realna wartość z czasem się zmniejsza. Z taką sytuacją mamy do czynienia od ponad dwóch lat w obszarze kredytów hipotecznych.
W powszechnym odczuciu inflację, zwłaszcza taką dwucyfrową jak obecnie, postrzegamy jako zjawisko negatywne. Wskutek wzrostu cen za tę samą kwotę możemy po pewnym czasie kupić mniej towarów i usług.
Żeby więc utrzymać komfort życia (kupować to samo lub tyle samo), musimy wydawać więcej. Na tym w praktyce polega spadek siły nabywczej pieniądza.
Dewaluacja kredytu co to jest?
Jednak okazuje się, że całkiem spora grupa osób może na tym skorzystać. Chodzi o kredytobiorców, których wg danych BIK-u jest w Polsce 14,7 mln.
Innymi słowy: prawie co drugi dorosły Polak ma jakiś dług w banku, SKOK-u lub firmie pożyczkowej. Wskutek inflacji jego wyrażone w pieniądzu zobowiązanie się dewaluuje, czyli z upływem czasu jest warte coraz mniej. Tak jak oszczędności trzymane w domu czy na nieoprocentowanym koncie.
Z punktu widzenia klienta najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy tempo wzrostu cen w gospodarce przewyższa oprocentowanie długu. Wówczas realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji i spadku siły nabywczej w czasie, jest ono… ujemne.
Z czymś takim mamy do czynienia od co najmniej dwóch lat w obszarze kredytów hipotecznych. To sprawia, że siła nabywcza pożyczonego kapitału spada szybciej, niż rosną odsetki od długu.
Ujemne oprocentowanie kredytu
Żeby lepiej to zobrazować, posłużę się prawdziwymi danymi. Wg NBP w lipcu 2021 nowo zaciągnięty kredyt hipoteczny był oprocentowany na 2,9 proc. GUS raportował wtedy inflację na poziomie 5 proc. Banki płaciły na depozytach terminowych… 0,2 proc.
Rok później (lipiec 2022) za kapitał pożyczony na zakup nieruchomości mieszkalnej kredytobiorcy płacili średnio 8,8 proc. W tym okresie ceny urosły przeciętnie o 15,6 proc. Odsetki od lokat opiewały na 4,9 proc.
Wg danych z maja br. oprocentowanie nowo udzielonego kredytu mieszkaniowego wynosiło 8,7 proc., a inflacja – 13 proc. Deponenci otrzymywali średnio 5,7 proc.
Jakie to ma znaczenie? Kredytobiorcy, mimo że płacili wyższe raty (wzrost WIBOR-u), zyskiwali bardziej niż osoby, które nie miały finansowania z banku lub trzymały tam oszczędności. Chodzi o to, że wskutek inflacji spadek wartości długu (siły nabywczej pożyczonego kapitału) tych pierwszych postępował szybciej, niż zwiększały się odsetki posiadaczy lokat bankowych.
Dewaluacja kredytu w praktyce
Przykład. Załóżmy, że nasza rata wynosi 1000 zł. Tyle samo oddawaliśmy bankowi przed rokiem. Jednak obecnie ta kwota jest warta tyle, ile 892 zł – 12 miesięcy temu (inflacja za ten okres wyniosła 10,8 proc.). Z lokaty uzyskaliśmy 39,7 zł odsetek. Aczkolwiek po uwzględnieniu wzrostu cen w gospodarce kwota 1039,7 zł odpowiada 927,4 zł sprzed roku.
Jeszcze większą różnicę widać, gdy do porównań weźmiemy rok 2021. W ciągu 24 miesięcy siła nabywcza 1000 zł skurczyła się o 26,4 proc. (skumulowana inflacja, czyli 15,6 + 10,8) i dziś wynosi 736 zł (choć do banku nadal przelewamy 1000 zł). Z odsetek otrzymaliśmy łącznie 39,75 zł. Z tym że za 1041,38 zł kupimy dziś tyle, co za 766,46 zł przed dwoma laty.
Doradca Kredytowy Warszawa – przydatne artykuły w temacie kredytów i zakupu nieruchomości:
Bezpieczny kredyt 2% w ostatecznym kształcie
Zwolnienie z PCC przy zakupie mieszkania
Bezpieczny kredyt 2% w pytaniach i odpowiedziach
Zdolność kredytowa hipoteczna wyraźnie rośnie
Nadpłata kredytu hipotecznego – dlaczego to się opłaca?
Kredyt mieszkaniowy bez wkładu własnego
Jak ograniczyć wzrost rat kredytu hipotecznego
5 powodów dla których warto skorzystać z pomocy pośrednika kredytu hipotecznego
Jaki rodzaj oprocentowania kredytu hipotecznego wybrać?